Ciało jako źródło cierpień – część I
Od momentu poczęcia do śmierci pozostajemy obecni na tym świecie w ciele i poprzez ciało. Jako gatunek, który stoi na najwyższym szczeblu drabiny ewolucji, wierzymy, że jesteśmy czymś więcej niż ciałem. Jedni wskazują na aspekt psychiczny, inni duchowy, podnosząc, że nasze ciała są nośnikiem duszy. Jednak w kulturze zachodnioeuropejskiej znaczenie tej ostatniej słabnie wobec patrzenia na człowieka wyłącznie przez pryzmat ciała. Takie spojrzenie może prowadzić do wielu patologii i przysparzać współczesnemu człowiekowi cierpień.
Żyjemy w kulturze obrazkowej, w dobie powszechnej dostępności do Internetu, zalewu informacjami i komunikatami marketingowymi o charakterze perswazji opartej na kulcie ciała młodego, zdrowego oraz szczupłego. Jednocześnie żyjemy w ogromnym tempie, które często skłania do poszukiwania dróg na skróty. Z jednej strony otoczeni jesteśmy obrazami nadmiernie wychudzonych ciał, z drugiej, jako społeczeństwo, mamy problem z narastającą otyłością. Według Prof. Mirosława Jarosza z Instytutu Żywności i Żywienia polskie dzieci tyją najszybciej w Europie[1].
Ciało jest ważne, ponieważ nasza obecność w świecie jest związana z cielesnością. W obliczu kulturowych sprzeczności wobec ciała, warto poszukiwać odpowiedzi na pytania weryfikujące nasz osobisty stosunek do tego tematu. Warto stawiać pytania pomagające odkryć, jak ciało traktujemy i do jakiej roli je sprowadzamy. Nie możemy też zapominać o tym, że swoją postawą kształtujemy wzorce, jakie przekazujemy młodym pokoleniom. To właśnie dzieciaki i młodzież są najbardziej podatne na ideały gwarantujące im atrakcyjność, akceptację i popularność.
W zdrowym ciele, zdrowy duch
Związek ciała i psychiki, reprezentowany między innymi przez popularne powiedzenie „w zdrowym ciele, zdrowy duch”, oznacza wzajemny wpływ sfery cielesnej na duchową. Na co dzień rzadko zdajemy sobie sprawę jak bardzo zdrowie fizyczne powiązane jest z tym, jak funkcjonujemy w sferze psychiki. To, co jemy i jak dużo się ruszamy ma ogromny wpływ na nasz nastrój, sprawność myślenia i ogólne samopoczucie. Z drugiej strony nawet sprawne, wysportowane i dobrze odżywione ciało zacznie chorować, jeśli żyjemy w permanentnym stresie.
Wielu z nas traktuje swoje ciała w sposób instrumentalny, czyli jak maszynę, która „ma działać”. Boli głowa? – łykam proszek. Jestem zmęczona, zmęczony? – piję kolejną kawę. Szef mnie pogania? – muszę zapalić. Rozkłada mnie przeziębienie? – szybko jakaś saszetka z wrzątkiem, muszę się postawić na nogi, w pracy bilans, koniec miesiąca, nie mogę sobie pozwolić na chorobę. Jak wielu z nas tak funkcjonuje? Szybciej, szybciej, wszystko trzeba zdążyć zrobić, płacić rachunki, kredyty… – STOP. Zatrzymujemy się, nierzadko wtedy, gdy jest już bardzo poważnie. Nowotwór? Zawał? Czasem nawet to nie jest w stanie nas powstrzymać. Taktujemy chorobę jako chwilowy przestój, po którym trzeba będzie nadrabiać zaległości, więc ważne, by trwał jak najkrócej.
Tymczasem pośpiech, w jakim żyjemy, i wyznaczone standardy, do których próbujemy doskoczyć, odwracają naszą uwagę od tego, jak bardzo uderza to w nasz organizm. Nasze ciała to nie silniki, które można „zajeżdżać” i naprawiać w nieskończoność, gdy się psują. Pomyślmy też, co widzą nasze dzieci. Jaki dajemy im wzorce? One patrzą na nas i uczą się, że tak wygląda dorosłe życie. W końcu też wystartują w tym wyścigu. A może dostały taki przekaz, że już teraz mają w nim zająć odpowiednią lokatę?
Kulturowe kanony piękna a zdrowie
W świecie, w którym dominuje powierzchowność wynikająca z tempa życia, ciało staje się naszą wizytówką. Szybka ocena, to ocena wyglądu i związana z tym etykieta: chudy, gruby, brzydki, piękny. Piękny? Tak, to chcemy oglądać i tak chcemy wyglądać. Mamy być piękni. Tylko co to znaczy, że ktoś jest piękny?
Na przestrzeni wieków kanony piękna zmieniały się wielokrotnie. To co dziś uznajemy za piękne ciało, w czasach Rubensa było ciałem wychudzonym. Współczesne wzorce kulturowe stawiają znak równości między pięknem a niezdrową szczupłością. Aktorki, modelki, lalki Barbie, czy jeszcze chudsze i bardziej wynaturzone Monsterki[2] tworzą wzorce, do których większość kobiet nigdy nie dojdzie, choćby z faktu uwarunkowanej genetycznie budowy anatomicznej ich ciał. Choć pojawia się coraz więcej głosów sprzeciwu wobec prezentowanych na wybiegach anorektycznie wychudzonych modelek, nadal dominuje obraz gloryfikujący takie sylwetki.
Trzeba z tym walczyć, ponieważ konsekwencje takiego przekazu, zwłaszcza kierowanego do młodzieży, mogą prowadzić do rozwoju różnych patologii np. zaburzeń odżywiania.
Z punktu widzenia zdrowia przekaz „szczupłe równa się piękne” nie jest zupełnie pozbawiony sensu. Szczupłe ciało jest zdrowsze od ciała, którego stosunek masy do wzrostu (BMI) przekracza ustalony poziom. BMI powyżej 25 określa się jako nadwagę lub I stopień otyłości, a powyżej 30 to II stopień otyłość, czyli otyłość kliniczna. W połączeniu z otyłością brzuszną, czyli zbyt dużym obwodem talii[3] tworzy tzw. zespół metaboliczny, który istotnie zwiększa ryzyko wystąpienia takich chorób jak miażdżyca i cukrzyca typu 2 oraz ich powikłania naczyniowe[4].
Stąd nie bez znaczenia jest mówienie o tym, że nadwaga i otyłość stanowią problem zdrowotny i należy z nim walczyć. Ale czym innym jest walka z kliniczną otyłością, a czym innym piętnowanie osób nie spełniających kulturowego kanonu piękna i kult ciała chorobliwie wychudzonego.
Wygląd jako determinanta poczucia własnej wartości
Nadmierna koncentracja na ciele prowadzi do sytuacji, w której osoby otyłe postrzegają swoją nadmierną masę ciała nie tylko w kategoriach problemu zdrowotnego. Ma to również wpływ na zgeneralizowaną samoocenę. Jeśli cały czas odnosimy się tylko do ciała, a na wygląd zewnętrzny kładziony jest zbyt duży nacisk, wówczas nie liczy się kim jesteś, jaki jesteś, tylko jak wyglądasz.
Jeśli poczucie własnej wartości zależy od tego jak wyglądam, to nie jest możliwe, żebym czuła/czuł się dumna/y czy zadowolona/y z siebie, jeśli nie spełniam kanonów piękna narzuconych kulturowo. Mogę też sam/a narzucić sobie takie standardy, do których nie jestem w stanie doskoczyć.
Jeśli tak jest, że jakaś osoba sama wyznacza sobie cel związany z wagą i podejmuje działania mające ją do tego doprowadzić, wówczas należałoby przyjrzeć się temu i zastanowić, czy obraz ciała takiej osoby jest właściwy, a ideał do którego dąży mieści się w zdrowych granicach BMI (18-25). Być może ma ona zaburzony obraz ciała, to znaczy widzi siebie w lustrze i myśli: „Boże, jaka jestem gruba!”. Widzi fałdy tłuszczu na brzuchu, podczas gdy w rzeczywistości jest to skóra, która pozostała, gdy spaliła nadmiar tłuszczu. Widzi grube uda, podczas gdy jej budowa ciała jest taka, że ma po prostu szersze biodra niż koleżanka.
Postawy wobec ciała w zaburzeniach odżywiania
Ciało to również obiekt, wobec którego każdy z nas ma specyficzne nastawienie. Wiąże się to z pojęciem postawy. Koncentrowanie się na ciele i dążenie do osiągnięcia narzuconych kulturowo ideałów może prowadzić do wytworzenia skrajnie negatywnych postaw wobec własnego ciała. W zaburzeniach odżywiania takich jak anoreksja czy bulimia postawa wobec ciała ma szczególne znaczenie[5].
Osoba może traktować własne ciało jako narzędzie pomocne lub przeszkodę w realizacji własnych dążeń, tj. uzyskania kontroli nad wagą i idealnego, wykreowanego pragnieniami wyglądu. Osoba chora np. na anoreksję psychiczną, intencjonalnie, czyli celowo, podejmuje wyniszczające zachowania wobec własnego ciała. Zachowania te są spowodowane dążeniem do szczupłości i chorobliwym lękiem przed przytyciem (fobia tłuszczu). Takie zachowania są przez nią spostrzegane jako pożądane, bo służą utrzymaniu kontroli nad własnym ciałem. Poczucie kontroli z kolei staje się źródłem pozytywnych uczuć, dumy i zadowolenia z siebie.
W początkowej fazie osoba chora na anoreksję często zaczyna przejawiać zainteresowanie tematyką związaną z odżywianiem. Rzadko otoczenie spostrzega to jako jeden z symptomów początkowej fazy choroby. Z czasem stosowanie diet staje się niewystarczającym narzędziem do osiągnięcia upragnionego wizerunku i osoba chora zaczyna podejmować szereg innych zabiegów, takich jak intensywne ćwiczenia fizyczne, przyjmowanie środków przeczyszczających czy prowokowanie wymiotów. Wraz z postępującym ubytkiem masy ciała i jednoczesnym jego wyniszczeniem, początkowa satysfakcja zaczyna ustępować lękowi przez utratą kontroli (przytyciem), narastającej apatii, alienacji społecznej. Ciało zostaje ocenione jako złe, wymagające ciągłej zmiany.
Z podobnej perspektywy można spojrzeć na postawę wobec ciała w bulimii. Objawy bulimiczne są związane z traktowaniem jedzenia jako środka umożliwiającego zmniejszenie dyskomfortu psychicznego, łagodzącego poczucie odrzucenia, frustracji, samotności i innych negatywnych uczuć. Epizody objadania się mają charakter kompulsywny (napadowy), po których następują zachowania kompensacyjne, takie jak prowokowanie wymiotów, stosowanie środków przeczyszczających lub innych sposobów pozbycia się pokarmu i obniżenia napięcia związanego z poczuciem winy i wstydu za utratę kontroli nad ilością zjedzonego pożywienia. W bulimii dominuje negatywna postawa wobec własnego ciała, które spostrzegane jest jako tzw. monstrum.
Zaburzenia odżywiania oczywiście należą do skrajnych konsekwencji, jakie mogą mieć źródła we kulturowych wzorcach i stylu życia społeczeństw zachodnioeuropejskich, w tym Polski. Pomiędzy nimi występuje całe spektrum postaw wobec ciała i wynikających z nich zachowań. Nie muszą one przybierać krańcowych postaci. Nie znaczy to jednak, że można ignorować obserwowane u naszych dzieci czy bliskich objawy chorobliwego zainteresowania swoim ciałem i wyglądem.
O tym, jak kształtują się postawy wobec ciała u dzieci i młodzieży oraz jakie zagrożenia w związku z tym czyhają na młodego człowieka, dowiecie się już za tydzień. Poznacie również paradoksalne skutki stosowania diet odchudzających oraz podejmiemy próbę odpowiedzi na pytanie jak nie dopuścić do rozwoju patologii.
*Autorką artykułu Ciało jako źródło cierpień jest psycholog i psychodietetyk – Agnieszka Małgorzata Zielińska.
Źródło zdjęcia: http://www.thelittlenerd.com/nerd-gaming-wallpapers-page-2/cardboard-box-boy-in-road-wallpaper/
[1] http://wyborcza.pl/1,75400,17095464,Mamy_juz_pandemie_otylosci.html [2] Lalki stworzone na wzór bohaterek filmów z cyklu Monster High [3] u mężczyzn ≥ 94 cm, natomiast u kobiet ≥ 80 cm [4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_metaboliczny#Kryteria_wed.C5.82ug_IDF_z_2005_roku [5] Izydorczyk, B (2014): Postawy i zachowania wobec własnego ciała w zaburzeniach odżywiania, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN
[…] Przeczytaj I część artykułu – Ciało jako źródło cierpień […]