Jabłka piękne czy smaczne? Wizyta w sadzie Ekojabłonka.
Jesteśmy w gospodarstwie ekologicznym Ekojabłonka. Jest to gospodarstwo sadownicze z dziada pradziada w Rembertowie koło Tarczyna. Rozmawiamy z Hubertem Filipiakiem, właścicielem:
Dlaczego idziesz pod prąd? Dlaczego stawiasz na ekologię, podczas gdy wszyscy, a na pewno większość w grójeckim, stosują opryski?
Problem polega na tym, że od wielu lat w konwencjonalnym rolnictwie sadowniczym, coraz bardziej śrubowana jest jakość owoców, które mają trafić do klientów. Jakość ma być przede wszystkim wizualna. Jabłko ma być piękne, błyszczące, kolorowe. Czasami na sklepowych półkach widzimy błyszczące się, woskowane owoce. Wychodzimy z założenia, że to oczy kupują a więc owoce na półce mają być idealne. Nie! Jabłko ma być smaczne i zdrowe i wcale nie musi być najpiękniejsze. To jest nasze pożywienie, które powinno być bogate w witaminy i substancje odżywcze. Jednak o wyborze decyduje kupujący, który powinien być tego świadomy. Na szczęście świadomych klientów jest w Europie coraz więcej. Patrząc na sytuację w Europie zachodniej, we Włoszech, w Niemczech, gdzie gospodarstw ekologicznych przybywa z roku na rok coraz więcej, również zauważyłem tę tendencję i postawiłem w to wejść teraz, mimo nie do końca sprzyjających warunków legislacyjnych do wprowadzania rolnictwa ekologicznego w Polsce. Ale nie ma na co czekać. Chcę produkować zdrową żywność dla ludzi, którzy chcą jeść zdrowe owoce.
Jesteś przedstawicielem piątego pokolenia w swojej rodzinie, które związało życie z tym kawałkiem ziemi. Opowiedz nam coś więcej o historii swojej i historii tego gospodarstwa.
Moja rodzina sprowadziła się do Rembertowa w 1862 r., kupując ziemię od dziedzica, wraz z sąsiadami z wioski w Puszczy Kampinoskiej. Do tej pory gospodarstwa obecne w naszej wsi są związane z tymi właśnie rodzinami!
W mojej rodzinie zawsze jedna osoba przejmowała ziemię w całości. Ziemia nie została nigdy rozdrobniona na mniejsze działki i dzięki temu do dnia dzisiejszego mamy sad w takiej samej wielkości, jak kupował mój prapradziadek w 1862 r. To dla mnie wielka wartość, tradycja i historia gospodarstwa, które przez te pięć pokoleń rozwijało się, a każdy z moich przodków wnosił coś nowego, zmieniał nieco produkcję od owoców miękkich czy warzyw, aż do latach 70. gdy mój tata zdecydował, że postawi na sadownictwo. Ja przejąłem gospodarstwo, pokryte już w 100% sadami. I tak jak każdy z moich przodków wnosił coś nowego, jakąś nową wartość, ja wniosłem nowoczesną ekologię. To jest moja cegiełka do tego, co być może będzie przejmował mój syn za kilkanaście lat.
Jakie owoce znajdują w Twojej ofercie?
W naszym sadzie znajdują się drzewa owocowe, głównie jabłonie. Na 17 ha pokrytych sadami, 12 ha zajmują jabłonie. Oprócz tego mamy 2,5 ha grusz, 3 ha czereśni i 0,5 ha śliw. Skupiamy się na drzewach owocowych i to jest nasza specjalizacja. Jak masz tak duże gospodarstwo, w którym jest tak dużo pracy, musisz posiłkować się maszynami. Maszyny do sadu są inne niż np. maszyny do truskawek czy malin. Nasza baza maszynowa jest przeznaczona ściśle do sadów. Gdy przechodziłem na rolnictwo ekologiczne, stwierdziłem że nie będę wprowadzał niczego nowego, tylko zajmę się uprawami, które mam i drzewami, na których się znam i wiem jak produkować te owoce. Oczywiście rolnictwo ekologiczne wprowadza wielką rewolucję w tej uprawie, ale wiedziałem na czym będę pracował i wiedziałem, że będzie to sad.
Wraz ze wzrostem sprzedaży bezpośredniej, będziemy rozwijali również przetwórstwo. Najprostszym produktem są soki tłoczone, czyli wyciśnięte jabłko lub jabłko z gruszką w różnych kombinacjach. Natomiast w dalszej perspektywie będą to również musy, dżemy i inne owocowe przetwory.
Powiedz nam jakie opryski są stosowane w gospodarstwie. Jakich środków ochrony roślin wolno używać w rolnictwie ekologicznym?
Jestem w programie rolnictwa ekologicznego, tzn., że jestem pod nadzorem jednostki certyfikującej, która nadaje znak zielonego listka dla żywności ekologicznej. Poza jednostką certyfikującą, w rolnictwie ekologicznym, kontrolują nas także cztery kolejne instutucje: IJHARS, czyli Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, Sanepid oraz PIORIN, czyli Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Wszystkie te jednostki kontrolują, czy założenia rolnictwa ekologicznego są w moim sadzie stosowane.
Nie wystarczy, że powiem, że mam czyste owoce bez chemii, nie mając na to żadnego dowodu. Dowodem są badania laboratoryjne, przeprowadzane dla tych, którzy są w programie rolnictwa ekologicznego. Laboratoria specjalistyczne (zaledwie kilka w Polsce) badają owoce nie tylko na pozostałości środków, stosowanych w rolnictwie chemicznym, ale również na metabolity tych środków. Czyli, jeżeli ktoś zastosował taki środek wczesną wiosną, to może już go nie być w jabłku, ale pochodne tej substancji cały czas zalegają w owocach. Te badania mają pokazać, że owoce z mojego sadu są absolutnie czyste. Mówimy o około 700 substancjach, których pozostałości badane są w owocach. Zielone światło jest wtedy, gdy nie ma przekroczonego progu oznaczalności ani jednego z tych środków chemicznych. W rolnictwie konwencjonalnym są dopuszczalne progi, w ekologii nie ma prawa być absolutnie nic i takie właśnie są moje owoce.
Dlaczego robisz to właśnie w ten sposób, a nie jak większość sadowników?
Wierzę, że to jest przyszłość. Coraz więcej ludzi jest świadomych i chce świadomie dokonywać wyborów w zakresie tego co spożywają. Najbardziej świadome są mamy, które chcą jak najlepszej jakości produktów dla swoich dzieci. Od kilku lat konsumenci czytają etykiety. I to nie jest moda! Moim zdaniem to jest tendencja, która będzie obejmowała coraz większą liczbę ludzi. Jesteśmy społeczeństwem, które staje się coraz bardziej świadome i coraz bardziej zamożne, więc nie powinno być dla nas problemem wydać złotówkę czy dwa złote więcej za kilogram owoców, które są czyste pod względem chemicznym.
Chcę zamówić owoce od Huberta Filipiaka
Oczywiście nie jest to żywność najtańsza, która będzie konkurowała ceną z marketami. Produkcja ekologiczna zakłada dużo mniejsze zbiory niż produkcja konwencjonalna. W praktyce plony może nie są znacząco mniejsze, natomiast jakość wizualna owoców jest dużo mniejsza. Jeżeli mamy przysłowiowego robaczka w jabłku, którego nie możemy w 100% wyplenić w rolnictwie ekologicznym, to takie jabłko z robaczkiem spadnie zanim dojrzeje i zepsuje się pod drzewem. Więc na początku jabłek jest tyle samo, ale w momencie zbiorów, będzie ich od kilkunastu do kilkudziesięciu procent mniej. Ponieważ nie stosujemy żadnych herbicydów, to zanim wejdziemy do sadu obrywać jabłonki, najpierw musimy wejść z kosą i wykosić wszystko pod drzewami. A gdybyśmy opryskali herbicydem, wszystko pod drzewami by wyschło na „czyściutko” i łatwiej byłoby zrywać te czy inne owoce. Środki dopuszczone do produkcji ekologicznej, np. nawozy naturalne również są droższe. Można stosować nawozy naturalne typu obornik lub obornik granulowany posiadający certyfikat dopuszczający do stosowania w rolnictwie ekologicznym, więc można jabłonki odżywiać, żeby miały większe owoce i dobrze rodziły, natomiast nie jest to stosowane w dużych ilościach, tak jak w rolnictwie konwencjonalnym. Podsumowując, dużo więcej jest pracy fizycznej, nakłady są większe, plony mniejsze, dlatego to jabłko musi być po prostu droższe.
Jak wygląda Twój dzień?
Pracę zaczynamy o 7:00 rano. W dużym gospodarstwie w czasie zbiorów, od około 1 czerwca do 1 listopada, zatrudniamy od kilku do kilkunastu pracowników, w zależności od tego jak urodzajny jest rok, a co za tym idzie, ile prac będziemy musieli wykonać. Obserwujemy proces dojrzewania owoców, wiemy, które i kiedy trzeba zerwać, które kwatery trzeba wykosić, które drzewka trzeba przerzedzić, czyli zerwać najbrzydsze owoce, by nie zabierały już energii drzewku i żeby zasilało ono w składniki odżywcze tylko owoce, które chcemy, żeby na nim zostały. Do tego dochodzi kwestia podlewania w suchym roku, np. takim jak mamy teraz. Sprzedaż, również zajmuje dużo czasu. Kiedyś nasze gospodarstwo sprzedawało tylko i wyłącznie hurtowe ilości za granicę lub do supermarketów, a teraz sprzedaż jest nastawiona na konsumenta bezpośredniego. Przy takiej sprzedaży dużo więcej czasu trzeba przeznaczyć na rozmowę z ludźmi, opowiedzenie swojej historii, odpowiedzenie na pytania.
Zamów owoce od Huberta Filipiaka
Często ludzie zastanawiają się, co robię zimą. Przecież po sezonie powinienem mieć pół roku wakacji. Tak nie jest. Zimą każde drzewko trzeba przyciąć, żeby było gotowe na nowy sezon w optymalnej formie. Jak szacunkowo mieliśmy obliczyć ilość drzew, to wyszło na to, że mamy ich około 35 tysięcy!
Poza tym zimą przygotowujemy maszyny do sezonu. Zimą również sprzedajemy, ponieważ mamy chłodnię, która pozwala na przechowywanie owoców przez kilka miesięcy. Gospodarstwo funkcjonuje przez cały rok na pełnych obrotach.
Słyszałam o Twoim projekcie ekowioski, czyli grupie producenckiej z Rembertowa, która wytwarza żywność ekologicznie, podejrzewam, że to chyba Twoja misja. Powiedz nam coś więcej o swoich planach na przyszłość.
To prawda, razem z sąsiadami zaczęliśmy przygodę z ekologią w zeszłym roku. Stwierdziliśmy, że chcemy podjąć takie wyzwanie i przejść całymi gospodarstwami na produkcję ekologiczną. O ile ja mam duże gospodarstwo i mógłbym się odseparować od sąsiadów, którzy by pryskali, o tyle ludzie, którzy mają wąskie działki i z dwóch stron sąsiadów którzy pryskają chemią, nie są w stanie wyprodukować czystego owocu. Więc bardzo wskazane jest, aby sąsiadów też namawiać na ekologię. W naszej miejscowości mamy na szczęście dosyć otwartych ludzi na zmiany, na to żeby iść do przodu i wprowadzać coś nowego. Aktualnie jest nas trzech. ale myślę, że w następnych latach nasza grupa będzie się powiększała. Nie jest to projekt, który nas wiąże w 100% ze sobą, my po prostu sobie pomagamy przy uprawach, wymieniamy się doświadczeniami, kupujemy wspólnie produkty. Pomagamy sobie również przy sprzedaży: po pierwsze mamy nieco różny asortyment, dzięki czemu się uzupełniamy i możemy być bardziej atrakcyjni dla klientów, a po drugie nawet jeżeli mamy tę samą odmianę jabłoni, to możemy zaoferować większą ilość owoców. Więc to jest takie sąsiedzkie współdziałanie, które myślę, że będzie z korzyścią dla wszystkich. Wszyscy również chcemy rozwijać przetwórstwo, bo to nam da więcej komfortu w sprzedaży. Owoce są nietrwałe i nawet jeśli przechowujemy je w chłodni, to mają one określoną żywotność i musimy je sprzedać w ciągu określonego czasu. Przetworzenie owoców, zamknięcie ich w słoiku, zwiększa nam komfort działania, ponieważ pasteryzowane bez żadnych konserwantów przetwory, mają żywotność kilku miesięcy. To oznacza dla nas spokój zagospodarowania żywotności naszych owoców i zwiększenia oferty dla naszych klientów.
Na zakończenie pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich członków społeczności Lokalnego Rolnika! Zapraszam do odwiedzenia profilu mojego gospodarstwa Ekojabłonka i zapoznania się z naszymi produktami. Na pewno przekonacie się, że są one smaczne, a jeżeli chcecie się przekonać, że są również zdrowe, to nasze badania będą dostępne na portalu Lokalny Rolnik. Jesteśmy otwarci na wszelkie pytania, można do nas pisać przez portal Lokalny Rolnik. Zapraszam do zakupów!
Wybieram owoce od Huberta Filipiaka
* Z Hubertem Filipiakiem z sadu ekologicznego Ekojabłonka rozmawiała Sylwia Modic, współzałożycielka portalu Lokalny Rolnik.